Witam serdecznie, chciałbym wam przybliżyć temat dość nowy związany z wyjazdami za granicę. Firma Easyfishing od przyszłego roku wchodzi głębiej w temat wypraw na zagraniczne łowiska. Z czym to się wiążę, przede wszystkim z tym, że osoby które mają ochotę skorzystać z rezerwacji stanowiska na zagranicznym łowisku, lub chcą wyjechać grupą na zagraniczne łowisko, będą mogły skorzystać z oferty tej firmy. Szczegóły i forma wyjazdu ustalana jest zawsze z zainteresowanymi. Tyczy się to z reguły możliwości wynajęcia części lub całości zbiornika. Oferta skierowana jest do osób indywidualnych ale i grup kilku lub kilkunastu osobowych. Z reguły wybierane są miejsca z charakterystyczne odpowiadające każdej grupie wędkarzy. Miejscówki w które się udajemy można podzielić na kilka grup: Pierwsze to miejsca łowne, gdzie idzie się obłowić w ogromne ilości silnych karpi o wadzę od 15-25 kg, drugie to miejsca gdzie jest coś wyjątkowego w samym zbiorniku, często duże ryby, lub bardzo ciężkie warunki, duża ilość zwalonych drzew, duże głębokości itp. Kolejne miejscówki to wody „egzotyczne”, nie zawsze dostępne dla zwykłego karpiarza, często są to wody, które udostępnione są dla wędkarzy z polski tylko w grupach. Każda woda na którą organizowany będzie wyjazd jest z pełnej oferty portalu bookingfish.eu.
Kierunki w jakie idziemy to wody zasobne w ryby +30kg, oraz takie gdzie w trakcie zimniejszych pór roku ryby są wciąż chętne do współpracy. Na myśli mam przede wszystkim południe Europy, czyli Węgry, Bośnia i Hercegowina, oraz na przyszły rok planowane są wypady na ogromne włoskie zaporówki, a w zanadrzu mamy również fajne wody we Francji. To tam jest ze względu na klimat najwięcej ryb +30kg. Wody z różnych krajów mają różną specyfikę i każdy klient czy to uwielbiający małe zbiorniki rzutowe, czy też duże wody do łowienia z wywózki, czy to ciężkie, czy wręcz banalnie proste znajdzie coś dla siebie. Już na przyszły rok planowane jest kilka wyjazdów w tym styczniowy na Włochy, kwietniowy na Bośnię, majowy na Węgry, oraz wrześniowy na Węgry i październikowy na Węgry. Do tego jest plan pojechać małą grupą na dużą włoską zaporówkę, oraz na Balaton. Imprezy mają mieć miejsce cały rok i odbywać się na różnych łowiskach całej Europy. Do tej pory wraz z grupą znajomych odbyło się kilka takich wyjazdów próbnych, by zobaczyć co może niespodziewanego nad wodą nas spotkać, wyjazdy miały miejsce między innymi na Węgry czy na Bośnię i Hercegowinę i tu chciałbym się krótko zatrzymać. Chciałbym przybliżyć wam sam zbiornik, na którym się spotkaliśmy, oraz szczegóły samego wyjazdu, to co udało się nam złowić i dlaczego nie udało się więcej – to ważne, gdyż na przyszłość chciałbym by każdy wyjazd wypadał lepiej od ostatniego i by każdy kto miał styczność z takim wyjazdem chciał wracać… No to do rzeczy! Sam wyjazd udało się Nam zorganizować z grupą znajomych w ciągu kilku tygodni, rezerwacja stanowisk, plan wyjazdu itp., każdy przebierał nogami czekając na to, by przyszedł upragniony czas końca marca, gdyż na ten czas padł Nasz plan – tak się też stało, czas nadszedł i gooo. Termin wybrany wcześniej – wyjazd zaraz po targach w Sosnowcu, wszystko poszło gładko, stoisko spakowane do samochodu, pozostało mi tylko czekać na kolegę, który miał ze swoim środkiem transportu dojechać po mnie. Około godziny 17 dostaje informację, że samochód którym do mnie jechał uległ uszkodzeniu kilka kilometrów od targów, jednak po kilku godzinach udało się zorganizować samochód zastępczy. O 1:00 przepakowanie z auta do auta naszych rzeczy i proszę, w środku nocy ruszamy w podróż do Bośni, raptem niecałe 1000km- Nasz wyjazd zaczął się „bajecznie”, ale gorąco wierzyliśmy, że po przyjeździe wszystko się odwróci i woda Nam to wynagrodzi, a raczej pływające w niej ryby.
Przyjazd nad wodę opóźnił się o kilka godzin, niestety bez nas, „losowanie stanowisk” roszady, zmiany i chłopaki zaczynają działać. My dojechaliśmy w drugiej połowie dnia, usadowiliśmy się na stanowisku i rozpoczęliśmy działania. Woda nad którą mieliśmy spędzić następny tydzień bardzo Nam się podobała, zieleń, cisza, czysta woda, stanowiska przygotowane, duże obszerne i wygodne, woda miała temperaturę około 16-18 stopni, ryby się spławiają, wiemy że już w tym roku zostały złowione ryby +20kg, jednak opiekun wody wskazuje, że to jest jeszcze chłodno i by uważać z nęceniem. Na początku powoli, delikatnie rzuciliśmy zestawy z PVA, oraz posłaliśmy kilka rakiet z drobną frakcją i to tyle…. Tak mijają minuty, godziny, wręcz dni, Nasz optymizm spadał w każdym momencie, co więcej zaczęły się pojawiać ładne ryby na skrajnych stanowiskach łowiskach.
Jeden z kolegów łowi rybę +23kg ustanawiając swój życiowy rekord, drugi łowie rybę +25kg, również ustanawiając swój życiowy rekord, a my i sąsiadujący wędkarze, oraz Ci z naprzeciwka – ani pi…otrzymałem informację od opiekuna by się przenieść i zmienić stanowisko bliżej końca wody, gdyż tam jest ogromna ilość spławów, na pierwszy ogień poszedł mój kompan – sam na wieczór i nockę, z rana wrócił bez ryby, krótka rozmowa, burzliwa dyskusja – gdyż nie lubię zmieniać obranej taktyki, ani stanowiska jednak przekonał mnie i poszliśmy– na początku idea była by zmienić stanowisko na 1 nockę, ale w sumie przenieśliśmy się do końca wyjazdu czyli na 3 noce. Chłopaki ze stanowisk skrajnych łowili coraz więcej ryb w tym duże w okolicach 20kg i grubo powyżej – sąsiedzi z naprzeciwka, mięli kolejną wielką rybę, której poszedłem zrobić zdjęcie, wracając widzę że partner biegnie do wędki, przychodząc na stanowisko, słyszę że miałem brania – spinka przy brzegu, cóż zarzucam wędki po raz kolejny, konsekwentnie tylko z PVA – zero nęcenia, zero hałasu tylko precyzyjne położenie zestawu, który leży, aż do brania. W nocy, czy nad ranem – ostra rola i na macie wylądował mój pierwszy karp z Bośni i Hercegowiny, złowiony oczywiście na kulkę MaxCarp – ZOMBIE… Waga wskazuje trochę ponad 18kg więc niezła ryba, była to ostatnia noc, wiec z rana wszyscy już musieli się zwijać, my też. Podsumowując wypad zaliczony, woda zaliczona, co prawda miałem tylko jedną ryba, ale jest. Niestety nie każdemu na tym wyjeździe udało się coś złowić. Po tej wyprawie, wraz z kolegą pojechaliśmy na następna ciekawą wodę w Bośni i mieliśmy trochę czasu, by porozmawiać i przeanalizować cały poprzedni tydzień. Co się stało, że część połowiła piękne ryby, a część nie miała kontaktu z rybą, czy to wina pogody? NIE – bo nie połowiłby nikt, czy to wina stanowisk?? wybranych przez opiekuna wody – myślę że też NIE, ponieważ z tych właśnie stanowisk w poprzednich dniach, tygodniach padały ryby. Więc gdzie leżała przyczyna tej sytuacji, skoro przyjeżdżając na łowisko mieliśmy ryby w łowisku i pełno spławów, wyjeżdżając ryba rozeszła się po „kątach” W mojej ocenie taki właśnie jest sport jakim się pasjonujemy- zabrakło trochę szczęścia w doborze stanowisk, być może wpadło do wody zbyt wiele spombów jak na tą porę roku, być może za duże jedzenia, nie wiem – ale sugerując się w opinii opiekuna wody – mogła być to właśnie przyczyna braku sukcesu części zawodników. Ale analizując – temperatura powietrza – wysoka, ponad 20 stopni, czasem nawet koło 30, temperatura wody na początku około 16 – jak wyjeżdżaliśmy grubo ponad 20, kto by się spodziewał, że ryby mogą być bardzo ostrożne w takich warunkach – ale większość z nas zapomniała że to nie Europa północna ale to Bośnia, gdzie za chwilę temperatura wody będzie miała 30 stopni, a temperatura powietrza będzie miała prawie 40… a być może termin o kilka dni za wcześniej – ale…. Zaraz po naszym wyjeździe rozpoczynały się zawody Austriaków na tej wodzie – więc …. Myślę że termin też nie był zły. Co również bardzo ważne – na tej wodzie w sumie w roku 2016 padło 8 ryb powyżej 30kg, w tym największa ponad 36kg, ogromna ilość ryb +20 i +25kg, to jest to co dawało dreszczyk emocji, że każde pip to może być ta 30+. W sumie było nas kilkanaście osób i złowiliśmy kilkanaście ryb, w tym kilka było powyżej 20kg, o ile pamiętam co najmniej dwie powyżej 25kg. Sam wyjazd na przetarcie szlaków uważam za udany, chodź by z tego względu że przyjąłem dużą ilość słońca w marcu, gdzie w Polsce padał śnieg. Złowiłem w sumie 2 ryby, gdzie w Polsce o tej porze i przy tej temperaturze było to raczej małorealne, ponadto kilka osób z wyprawy wróciło z nowymi PB – a to cieszy najbardziej, zarówno mnie jak i ich – a mogło to się przytrafić każdemu – dlatego zapraszam na wspólne wyjazdy z Easyfishing.
Arkadiusz Kraszewski